KPO – Krajowy Program Odbudowy (analiza)

Krajowy Plan Odbudowy (KPO) to program finansowany ze środków unijnych, mający na celu wsparcie odbudowy gospodarki po pandemii COVID-19. W Polsce jednym z elementów KPO były dotacje dla sektora HoReCa (hotele, restauracje, catering) – branży szczególnie dotkniętej ograniczeniami w czasie pandemii. Program ten ruszył jednak z dużym opóźnieniem – pierwsze nabory dla MŚP z HoReCa odbyły się dopiero w 2024 roku, a więc prawie 5 lat po wybuchu pandemii. Gdy w 2025 r. upubliczniono listę projektów dofinansowanych z KPO, wybuchła fala krytyki i drwiny. Okazało się, że znaczna część środków trafiła na przedsięwzięcia uznane za absurdalne lub nieadekwatne, co media ochrzciły mianem „afery KPO”. W niniejszym raporcie przeanalizowano najgłośniejsze przykłady tych kontrowersyjnych dotacji oraz dokonano oceny, na ile taka forma pomocy – uruchomiona długo po pandemii – była merytorycznie uzasadniona. Omówiono również alternatywne podejścia (odszkodowania za lockdown oraz dotacje ukierunkowane na innowacje) wraz z argumentami za i przeciw. Raport kończy podsumowanie z kluczowymi wnioskami i rekomendacjami.

KPO – przykłady kontrowersyjnych dofinansowań

Upubliczniona na rządowej stronie internetowej mapa beneficjentów KPO dla HoReCa ujawniła szereg przedsięwzięć budzących powszechne zdumienie i oburzenie. Środki, które według założeń miały służyć unowocześnieniu i dywersyfikacji działalności przedsiębiorców dotkniętych skutkami pandemii, w wielu przypadkach posłużyły do zakupu sprzętów lub inwestycji luksusowych, słabo powiązanych z podstawową działalnością gastronomiczną czy hotelarską. Poniżej przedstawiono najbardziej jaskrawe przykłady takich dotacji (opisane w mediach i oficjalnych wypowiedziach polityków):

KPO - Krajowy Program Odbudowy
  • Wyposażenie apartamentów i lokali prywatnych – np. zakup mikrofalówki do apartamentu na wynajem czy mebli do prywatnej garderoby za pieniądze KPO. Te wydatki trudno uznać za kluczowe dla odbudowy branży, a wywołały one szczególne oburzenie jako przykład potencjalnego marnotrawstwa funduszy publicznych.
  • Sprzęt rekreacyjny i luksusowy – liczne firmy przeznaczyły dotacje na zakup jachtów, łódek motorowych, jacuzzi czy saun dla swoich obiektów. Przykładowo, w mediach opisano przypadki góralskich pensjonatów inwestujących głównie w jacuzzi i strefy SPA z pieniędzy KPO. Trudno było wykazać, by takie zakupy stanowiły prawdziwie innowacyjne projekty; wielu komentatorów uznało je raczej za finansowanie luksusu.
  • Niecodzienne rozszerzenia działalności („dywersyfikacja”)pizzeria, która za dotację zbudowała solarium dla klientów, czy bar z kebabem dokładający usługi sportowe to przykłady groteskowych projektów, jakie internauci wyśledzili na liście beneficjentów. Firmy argumentowały to chęcią „uodpornienia się na kryzysy”, jednak w opinii publicznej projekty te wyglądały na sztucznie wymyślone, by spełnić kryteria programu.
  • Projekty znikomo związane z HoReCa – środki KPO wsparły też pomysły takie jak platforma e-learningowa do nauki gry w brydża czy aplikacja biegowa do układania planów treningowych online. Choć formalnie mieszczące się w pojęciu „dywersyfikacji działalności”, inicjatywy te sprawiają wrażenie zupełnie oderwanych od branży hotelarsko-gastronomicznej. Trudno wykazać, w jaki sposób miałyby one pomóc np. restauratorom przetrwać kolejny ewentualny lockdown.
  • Inwestycje budzące kontrowersje moralne lub społeczne – media nagłośniły m.in. dotację w wysokości prawie 0,5 mln zł dla klubu dla swingersów. Choć klub ten formalnie może mieścić się w sektorze rozrywkowo-usługowym, dla opinii publicznej stał się on symbolem „wydawania KPO na niemoralne cele”. Podobnie zakup wirtualnej strzelnicy za środki, które miały ratować firmy przed skutkami COVID-19, uznano za nieporozumienie.
  • Zakupy sprzętu AGD i drobnego wyposażenia – liczne wnioski obejmowały zakup ekspresów do kawy, lodówek, mebli i innych elementów wyposażenia lokali. O ile same w sobie nie są to rzeczy dziwne w hotelu czy kawiarni, krytycy wskazywali, że ciężko nazwać je innowacją – raczej bieżącym kosztem funkcjonowania biznesu. Finansowanie takich pozycji ze środków odbudowy wywołało więc pytania o sens programu.

Powyższe przykłady, masowo udostępniane w mediach społecznościowych, złożyły się na obraz programu pełnego absurdów. Internauci komentowali z ironią, że KPO – tu jest jakby luksusowo” (cytując znany tekst filmowy). Politycy opozycji również nie szczędzili ostrych słów: posłowie lewicy mówili o „jawnym rozkradaniu pieniędzy publicznych”, które miały iść na innowacje. Z kolei politycy prawicy (PiS i Konfederacji) oskarżali rząd o marnowanie środków i „trwonienie na niespotykaną skalę”, podkreślając że „pieniądze poszły na jachty, solaria i ekspresy, a wszystkie te unijne pożyczki spłacać będą Polacy”. W rezultacie w przestrzeni publicznej utrwaliło się przekonanie, że dotacje KPO dla HoReCa zostały przyznane w sposób co najmniej nieracjonalny – a być może także, że doszło do nadużyć lub celowego wyłudzania funduszy. W kolejnym rozdziale dokonano analizy, skąd wzięły się te kontrowersje i czy program w obecnym kształcie miał w ogóle sens.

Ocena zasadności pomocy 5 lat po pandemii

Kluczowym pytaniem pozostaje, czy uruchamianie programu wsparcia dla HoReCa pięć lat po wybuchu pandemii było uzasadnione merytorycznie. W 2020 r. branża hotelarsko-gastronomiczna bez wątpienia bardzo ucierpiała wskutek lockdownów – wiele firm notowało kilkudziesięcioprocentowe spadki obrotów lub zostało całkowicie zamkniętych na wiele miesięcy. Jednak do roku 2023-2024 sytuacja na rynku zdążyła się diametralnie zmienić. Eksperci zwracają uwagę, że program należało zrealizować znacznie wcześniej – jego odkładanie sprawiło, iż stracił rację bytu w 2025 roku.

Ekonomista prof. Witold Orłowski zauważa, że pierwotnie koncepcja wsparcia HoReCa poprzez dotacje inwestycyjne mogła mieć pewien sens w warunkach niepewności co do dalszego przebiegu pandemii. Gdy KPO planowano (2020-2021), obawiano się kolejnych fal COVID-19. Założono więc, że lepiej zawczasu dać firmom środki na rozwój nowych aktywności, z których skorzystają w razie ponownego lockdownu, niż potem wypłacać im odszkodowania za przymusowe zamknięcie biznesu. Stąd nacisk na dywersyfikację działalności: przedsiębiorca miał np. zainwestować w dodatkową usługę, która nie zostanie objęta ograniczeniami sanitarnymi – co w teorii zwiększyłoby jego odporność na kryzys. Problem w tym, że takie uzasadnienie zdezaktualizowało się najpóźniej w 2022 roku, wraz z ustaniem restrykcji covidowych. Mimo to program dotacyjny ruszył według starego schematu dopiero w latach 2024-25. Zdaniem prof. Orłowskiego realizacja tych założeń po latach, w zupełnie innym otoczeniu, jest po prostu absurdem – dziś branża odbudowała się już inaczej, a „uzasadnienie [programu] zniknęło”. Również z perspektywy polityki gospodarczej pojawiły się zarzuty, że w 2025 r. środki KPO można było alokować efektywniej, zamiast przyznawać je na warunkach przygotowanych jak na pilną pomoc ratunkową sprzed lat.

Głosy z samej branży HoReCa potwierdzają te zastrzeżenia. Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego (IGHP) stwierdziła, że od początku zgłaszała uwagi do takiego kształtu programu, jednak „nikt nie słuchał naszych zastrzeżeń zgłaszanych od 5 lat do programu KPO”. Hotelarze wskazywali, iż błędne założenia promujące wyłącznie zmianę profilu działalności (dywersyfikację) mogły przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. Ich zdaniem zbyt szerokie i nietrafne rozszerzanie działalności nie zwiększa odporności ani konkurencyjności przedsiębiorstwa – może wręcz osłabić jego główną działalność. Postulowali oni wcześniej, by środki z KPO przeznaczyć raczej na modernizację hoteli oraz inwestycje spełniające kryteria zrównoważonego rozwoju (czyli unowocześnienie istniejącej bazy, podniesienie standardu, cyfryzację, ekologię itp.). Zignorowanie tych postulatów i upieranie się przy dywersyfikacji spowodowało – zdaniem branży – że program „prowadził do nieracjonalnego rozdawania pomocy publicznej”. W efekcie pieniądze popłynęły także tam, gdzie pandemia realnie nie wyrządziła strat: np. do górskich kurortów, które w 2020 r. szybko odrobiły straty dzięki boomowi na krajową turystykę (część obiektów na Podhalu nie kwalifikowała się wcale do dotacji, bo nie miała wymaganych spadków przychodów). Z kolei wiele firm, które rzeczywiście ucierpiały w pandemii (np. miejskie restauracje czy kluby), do 2024 r. już zdążyło upaść albo przetrwało tylko dzięki własnym działaniom ratunkowym – dla nich spóźnione dotacje KPO nie były już dostępne bądź nie mogły cofnąć poniesionych szkód.

Stanowisko rządu w obliczu afery KPO jest dwuznaczne. Obecne władze (rząd utworzony pod koniec 2023 r.) z jednej strony przyznają, że doszło do nieprawidłowości i marnotrawstwa, z drugiej – bronią ogólnej idei wsparcia HoReCa i skali problemu. Wiceminister funduszy Jan Szyszko podkreślał, że program HoReCa to tylko ok. 1,2 mld zł, czyli mniej niż 0,5% całej puli KPO. Według niego większość z 3005 projektów spełniała formalne wymogi i rzeczywiście służyła dywersyfikacji działalności, a ewentualne patologie stanowią niewielki odsetek. Rząd zapewnia, że nie ma tolerancji dla nadużyć: premier Donald Tusk zapowiedział „zero tolerancji” i oczekuje szybkich działań naprawczych. Już w lipcu 2025 odwołano prezes PARP odpowiedzialnej za nadzór nad konkursami, wstrzymano wypłaty kolejnych dotacji do czasu audytu, a sprawą zajęła się Prokuratura Europejska. Te kroki sugerują, że rząd również dostrzegł wadliwość mechanizmu. Z drugiej strony, Ministerstwo Funduszy zaznacza, że pieniądze miały trafić do firm „najbardziej poszkodowanych skutkami pandemii” i że takie było unijne przeznaczenie KPO. Można więc odczytać to jako uzasadnienie samej pomocy branży HoReCa (bo faktycznie ucierpiała ona w 2020 r.), przy jednoczesnej krytyce sposobu realizacji (bo nastąpiła za późno i z lukami). Podsumowując tę ocenę: idea wsparcia branży dotkniętej lockdownami była słuszna, lecz jej wykonanie w 2025 r. okazało się mocno chybione. W następnej sekcji porównano alternatywne formy pomocy – takie, które zdaniem wielu obserwatorów mogłyby przynieść lepsze efekty bez opisanych powyżej wypaczeń.

KPO – Krajowy Program Odbudowy Alternatywne podejścia do wsparcia branży HoReCa

W debacie publicznej pojawiają się postulaty, że zamiast późnych dotacji inwestycyjnych z KPO należało zastosować inne formy pomocy dla poszkodowanych przedsiębiorców. Najczęściej wymieniane alternatywy to: bezpośrednie odszkodowania za niesłuszne zamknięcia biznesów w czasie pandemii oraz ukierunkowane dotacje na innowacje i modernizację, ale wdrożone we właściwym czasie i z lepszymi kryteriami. Poniżej przedstawiono charakterystykę obu podejść wraz z najważniejszymi argumentami za i przeciw.

Odszkodowania za lockdown – argumenty za i przeciw

Charakterystyka podejścia: Państwo wypłaca przedsiębiorcom rekompensaty finansowe za straty poniesione w wyniku administracyjnego zakazu prowadzenia działalności (lockdownów). Dotyczyłoby to zwłaszcza tych branż (jak HoReCa), które w 2020-2021 zostały zamknięte rozporządzeniami rządowymi bez ogłoszenia stanu klęski żywiołowej. Obecnie takie odszkodowania są dochodzone na drodze sądowej – w 2023 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł przełomowo, że Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność za szkody spowodowane nielegalnym zamknięciem firm i musi wypłacić przedsiębiorcom odszkodowania. Jednak dotąd brak systemowego mechanizmu wypłat dla wszystkich poszkodowanych.

  • Argumenty za odszkodowaniami: Zwolennicy tego podejścia wskazują na fundamentalną sprawiedliwość – przedsiębiorcy zostali pozbawieni możliwości działalności decyzjami rządu, które sąd uznał za niezgodne z prawem, więc należy im się wyrównanie strat. Odszkodowania byłyby ściśle ukierunkowane: trafiłyby dokładnie do tych firm, które faktycznie poniosły szkody (proporcjonalnie do wielkości strat). Wyeliminowałoby to sytuacje, w których pieniądze dostaje ktoś, kto na pandemii nie stracił lub przeznacza je na cele niezwiązane z pierwotną szkodą. Ponadto wypłata odszkodowań zamknęłaby trwające spory sądowe – obecnie tysiące firm latami walczą w sądach z państwem o rekompensaty, a wiele z nich może nie doczekać wyroku lub zdążyło zbankrutować. Szybkie odszkodowania w 2020-2021 roku prawdopodobnie uratowałyby wiele biznesów przed upadkiem, zapewniając im płynność w krytycznym momencie. Z punktu widzenia państwa, przyjęcie takiego rozwiązania wtedy mogło też ograniczyć bunt i niechęć przedsiębiorców (pamiętamy protesty, np. tzw. „góralskie veto”, które wynikały z poczucia krzywdy). Podsumowując, odszkodowania bezpośrednio naprawiają wyrządzoną szkodę i są postrzegane jako moralnie słuszne – stanowią de facto przyznanie się państwa do odpowiedzialności za skutki własnych decyzji.
  • Argumenty przeciw odszkodowaniom: Głównym kontrargumentem jest wysoki koszt dla finansów publicznych. Rząd Mateusza Morawieckiego celowo nie wprowadził stanu klęski żywiołowej w 2020 r., bo to automatycznie wymusiłoby ogromne wypłaty odszkodowań z budżetu państwa. Zamiast tego wprowadzano lockdowny rozporządzeniami, licząc że odszkodowań uda się uniknąć – co z punktu widzenia budżetu było zrozumiałe, choć prawnie wątpliwe. Dziś szacuje się, że łączna kwota potencjalnych roszczeń HoReCa może sięgnąć kilku-kilkunastu miliardów złotych, co stanowiłoby poważne obciążenie dla budżetu (niepokrywane środkami unijnymi). Kolejna kwestia to trudności administracyjne: należałoby ustalić kryteria (kto dokładnie kwalifikuje się do odszkodowania, w jakiej wysokości, za który okres), co ex post – po kilku latach – jest skomplikowane i podatne na spory. Istnieje też argument natury precedensu: masowe odszkodowania mogłyby zniechęcić rząd do podejmowania zdecydowanych działań w przyszłych kryzysach (np. epidemiach) z obawy przed kosztami. Niektórzy krytycy twierdzą ponadto, że firmy w 2020 r. otrzymały już znaczącą pomoc w postaci tzw. tarcz antykryzysowych (dopłaty do wynagrodzeń, zwolnienia z ZUS, subwencje PFR itp.), więc dodatkowe odszkodowania byłyby dublowaniem wsparcia. Wreszcie, przeciwnicy wskazują, że nie wszystkie straty da się obiektywnie przypisać lockdownom – część biznesów i tak by upadła z powodu zmian rynkowych lub złego zarządzania, więc państwo nie powinno odpowiadać za każdy przypadek.

Dotacje na innowacje w branży – argumenty za i przeciw

Charakterystyka podejścia: Zamiast (lub oprócz) wyrównywania strat, państwo wspiera rozwój i modernizację firm z sektora poprzez dotacje celowe. Chodzi o finansowanie projektów, które podnoszą innowacyjność, konkurencyjność i odporność przedsiębiorstw HoReCa – np. wdrożenie nowych technologii, automatyzacja, cyfrowe systemy zamówień, inwestycje proekologiczne, ulepszenie oferty (nowe produkty/usługi) itp. Teoretycznie właśnie taką rolę miały pełnić dotacje KPO, ale – jak wykazano – ich wykonanie budzi zastrzeżenia. Rozważmy więc argumenty za dobrze zaprojektowanymi dotacjami prorozwojowymi dla branży.

  • Argumenty za innowacyjnymi dotacjami: Tego typu wsparcie jest zgodne z celem unijnego Funduszu Odbudowy – ma nie tylko zrekompensować straty, ale i przebudować gospodarkę, uczynić ją nowocześniejszą. Inwestycje w innowacje mogą zwiększyć długoterminową konkurencyjność polskiej branży HoReCa na rynku międzynarodowym oraz poprawić jej odporność na przyszłe kryzysy (np. cyfryzacja pozwoli obsługiwać klientów zdalnie w razie kolejnej pandemii). Zwolennicy wskazują, że lepiej „dać wędkę niż rybę” – czyli zamiast po prostu pokrywać straty, pomóc firmom się rozwinąć i zarabiać w nowych warunkach. Dobrze ukierunkowane dotacje mogłyby unowocześnić infrastrukturę turystyczną w Polsce, podnieść jakość usług hotelowych i gastronomicznych, a nawet stymulować rozwój nowych segmentów rynku (np. turystyki kulinarnej, ecoturystyki itp.). Ważne jednak, by program był mądrze zaplanowany: IGHP podkreślała konieczność finansowania modernizacji spełniających kryteria zrównoważonego rozwoju, czyli faktycznie wartościowych inwestycji. Argumentem za dotacjami jest także możliwość skorzystania z funduszy UE – koszty takiej pomocy w dużej mierze pokrywa Unia (dotacje z KPO to środki europejskie lub preferencyjne pożyczki), podczas gdy odszkodowania obciążyłyby budżet krajowy. Ponadto, program dotacyjny można zaprojektować tak, by wymagał od beneficjentów wkładu własnego lub utrzymania inwestycji przez pewien okres, co zmotywuje ich do realizowania autentycznie potrzebnych projektów, a nie brania pieniędzy „za nic”. W idealnym scenariuszu, dotacje na innowacje pobudzają całą branżę do rozwoju – nawet firmy, które ich nie dostały, mogą korzystać z efektów (np. powstaje nowa platforma dostaw jedzenia, z której potem korzystają również inne restauracje itp.).
  • Argumenty przeciw dotacjom (w dotychczasowej formie): Krytycy wskazują, że źle zaprojektowane dotacje mogą prowadzić do nadużyć i marnotrawstwa, czego dowodem stała się opisywana afera KPO. Zbyt ogólne kryteria „innowacyjności” lub „dywersyfikacji” pozwoliły finansować projekty kompletnie nietrafione\. Jeśli urzędnicy nie precyzują, co dokładnie jest celem (np. digitalizacja usług, poprawa efektywności energetycznej), to przedsiębiorcy interpretują wymogi bardzo szeroko, byle tylko dostać środki – stąd jachty, solaria, brydż online i inne osobliwe pomysły sfinansowane rzekomo „dla odporności” firmy\. Dotacje mogą zatem degenerować postawy: zamiast realnej innowacji, skłaniają do polowania na granty i wymyślania sztucznych projektów pod konkurs. Innym problemem jest nierówna dystrybucja i efekt konkurencyjny: dotacje dostają wybrani (spełniający kryteria i często bardziej zaradni wnioskujący), co może wypaczać rynek. Firmy, które poradziły sobie same, nagle muszą konkurować z tymi, którym państwo sprezentowało nowe wyposażenie – to budzi zrozumiałe poczucie niesprawiedliwości. Tak właśnie stało się w branży hotelarskiej: niektórzy goście zaczęli bojkotować obiekty, które otrzymały głośne dotacje (np. na jacuzzi), oskarżając właścicieli o „okradanie państwa”. W dłuższej perspektywie dotacje mogą rozleniwiać – przedsiębiorcy liczą na kolejne wsparcie zamiast samodzielnie się zabezpieczać. Kolejny argument przeciw to timing: aby dotacje na innowacje miały sens, muszą być udzielone we właściwym momencie. HoReCa potrzebowała inwestycji prorozwojowych tuż po pandemicznym dołku (ok. 2021-2022), by szybko się przestawić na nowe realia. Uruchomienie takich dotacji dopiero w 2024 r. sprawiło, że wiele firm albo już dokonało własnych inwestycji adaptacyjnych (bez pomocy państwa), albo nie potrzebuje ich, bo rynek wrócił do normy. W efekcie pieniądze szukają na siłę zastosowania, co prowadzi do finansowania na siłę „cokolwiek, byle wydać środki” – jak celnie zauważa prof. Orłowski, „raptem branża HoReCa dostała wsparcie na niewiarygodnie korzystnych warunkach”, odstających od realnych potrzeb w 2025 r.. Podsumowując, dotacje na innowacje mają duży potencjał pozytywny, lecz muszą być dobrze zaprojektowane i wdrożone w odpowiednim czasie, inaczej grożą powtórzeniem błędów programu KPO.

KPO Wnioski i rekomendacje

Analiza kontrowersji wokół dotacji KPO dla HoReCa ujawnia szereg problemów systemowych. Kluczowe wnioski są następujące:

  • Spóźniona pomoc traci uzasadnienie: Uruchomienie wsparcia inwestycyjnego po wielu latach od kryzysu okazało się działaniem ex post o znikomym efekcie odbudowy, za to otworzyło pole do nadużyć. Program projektowany na 2020 rok nie przystawał do realiów 2025 roku, co zgodnie podkreślają eksperci i sami przedsiębiorcy. Rekomendacja: pomoc kryzysowa musi być wdrażana terminowo, gdy potrzeby są realne. W przyszłości należy unikać wieloletnich opóźnień w uruchamianiu środków – jeśli nastąpią (np. z powodów politycznych czy proceduralnych), lepiej zrewidować założenia programu niż realizować je bezrefleksyjnie po latach.
  • Wadliwe kryteria dywersyfikacji: Skupienie się wyłącznie na dywersyfikacji działalności zamiast na jej unowocześnieniu okazało się błędem. Firmy zachęcano do robienia rzeczy spoza swojego core-biznesu, co doprowadziło do absurdalnych pomysłów i potencjalnie nie zwiększyło ich odporności ani konkurencyjności. Rekomendacja: projektować programy wspólnie z branżą – uwzględniać głosy organizacji takich jak IGHP, które już w fazie planowania sygnalizowały lepsze rozwiązania (np. modernizacja zrównoważona zamiast chaotycznej dywersyfikacji). Kryteria przyznawania dotacji powinny być bardziej precyzyjne, tak by pieniądze trafiały na projekty rzeczywiście służące innowacji i rozwojowi, a nie dowolnie interpretowane „fanaberie inwestycyjne”.
  • Nadzór i przejrzystość wydatkowania: Afera KPO pokazała, że zabrakło skutecznego nadzoru nad operatorami rozdającymi fundusze. Nie wychwycono na czas niepokojących projektów (jak zakup jachtu czy klubu dla swingersów) – dopiero społeczna kontrola w internecie to ujawniła. Rząd zareagował dopiero po fakcie, wstrzymując wypłaty i zlecając kontrole. Rekomendacja: wzmocnić kontrolę już na etapie oceny wniosków – agencje wdrażające muszą mieć wytyczne, by odrzucać oczywiste próby naciągania programu. Warto też ujawniać listy beneficjentów od razu po rozstrzygnięciu konkursów (co w tym wypadku nastąpiło dopiero po pewnym czasie), co pozwoli szybciej wyłapać ewentualne patologie i skorygować je przed wypłatą pieniędzy.
  • Kompensacja strat vs. inwestycje – potrzeba równowagi: Doświadczenia pandemii uczą, że konieczne są dwa rodzaje działań: po pierwsze szybkie zrekompensowanie bezpośrednich szkód (aby firmy nie upadały z dnia na dzień z powodu decyzji administracyjnych), po drugie długofalowe wsparcie w dostosowaniu do nowych warunków. Zaniedbanie pierwszego aspektu (brak odszkodowań) doprowadziło do masowych pozwów i poczucia krzywdy wśród przedsiębiorców, zaś wypaczenie drugiego (źle ukierunkowane dotacje) podważyło zaufanie do sensowności pomocy publicznej. Rekomendacja: w przyszłych kryzysach balansować te formy pomocy. Odszkodowania za administracyjne ograniczenia powinny być przewidziane ustawowo (np. poprzez formalne wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, co automatyzuje proces rekompensat) – to zwiększy wiarygodność państwa i zachęci biznes do współpracy przy restrykcjach. Z kolei programy dotacyjne należy kierować na rzeczywistą odbudowę i transformację branż, konsultując ich założenia z ekspertami i organizacjami branżowymi, aby pieniądze publiczne były inwestowane w projekty o realnej wartości dodanej.

Na koniec warto zaznaczyć, że afera z dotacjami KPO w Polsce nie jest odosobnionym przypadkiem – podobne nadużycia odnotowano w innych krajach korzystających z Funduszu Odbudowy. Nie usprawiedliwia to oczywiście polskich błędów, ale wskazuje na szerszy problem: przy rozdysponowaniu dużych, pilnych funduszy łatwo o „funduszowe cwaniactwo” (jak to ujął minister Szyszko). Dlatego tak ważna jest transparentność i odpowiedzialność w wydawaniu środków publicznych. Afera KPO ujawniła patologie, ale też daje szansę na korektę – obecny rząd zapowiedział odzyskiwanie pieniędzy w przypadku nadużyć i ukaranie winnych zaniedbań. Wdrożenie tych działań oraz reform programów pomocowych według powyższych rekomendacji może sprawić, że wsparcie dla przedsiębiorców będzie w przyszłości zarówno skuteczne, jak i odporne na kompromitujące „najgłupsze” wydatki.

https://www.google.com/maps/d/u/0/viewer?mid=1GDQK9SeuuqI07MFnngUMASRKvb0ZG4U&ll=51.25276058445408%2C17.840701631901105&z=8